Człowieka ogarnia smutek. Przyszłość tonie w ciemności. Narasta poczucie winy. Krzywdy, obiektywnie drobne, ogromnieją. Każdy nowy dzień wydaje się ciężarem, nie do udźwignięcia. To depresja, zwana też chorobą duszy.

Cierpi również ciało. Objawy nie mają w sobie nic z romantyzmu: brak apetytu, bezsenność, nagłe chudnięcie, bóle, duszności, obojętność wobec seksu. Pojawiają się smutne bruzdy wokół ust, zmarszczki, włosy tracą połysk. Chorzy depresyjni tracą zdolność do miłości. Po pewnym czasie nie umieją już kochać nawet siebie. Nie chcą spotykać przyjaciół, czytać wesołych książek, oglądać komedii. Ich smutek jest jak magnes. Przyciąga smutki całego świata. Staje się przyzwyczajeniem.

Cudzy smutek często lekceważymy. Dajemy dobre rady w rodzaju: weź się w garść, ja – kiedy mam chandrę – idę do kina (robię pranie, zmieniam fryzurę itp.). Depresji nikt nigdy nie wyleczył siłą woli. Brutalna ocena cudzej melancholii może doprowadzić chorego do odebrania sobie życia.

Chorują na nią ludzie w każdym wieku. Żyjemy w coraz trudniejszych czasach, brakuje nam poczucia bezpieczeństwa, zwiększa się ilość czynników wywołujących napięcia emocjonalne. Depresja zdarza się w okresie poporodowym u kobiet, które boją się odpowiedzialności za dziecko. Częsta jest w okresie przekwita-nia, sprzyjają jej zmiany hormonalne a także strach przed konkurencją młodszych – w pracy i miłości. W Polsce staje się niemal epidemią u ludzi starszych, pozbawionych bezpieczeństwa finansowego i należnego im szacunku. W większości krajów siedemdziesięciolatkowie są politykami, piszą dzieła naukowe i literackie. Są znakomitymi doradcami w rodzinie, bo dystans przeżytych lat pozwala im widzieć lepiej.

Na depresję cierpią miliony ludzi na świecie. Kobiety dwa razy częściej niż mężczyźni. Każdego roku chorych przybywa. Depresja jest najczęstszą przyczyną samobójstw. Nie chronią przed nią ani pieniądze, ani uroda. Jest chorobą uczuciowej pustki, samotności, także tej w małżeństwie. Lęku, stresu, depresji nie można pokonać alkoholem czy zażywaniem coraz silniejszych leków. Zawsze wracają z powrotem, tyle że ze zdwojoną mocą.

Depresja częściej atakuje tych, którzy cel swojego życia ulokowali w drugim człowieku: dziecku, mężu. Albo w karierze i pieniądzach. To kruche budowle. Prędzej czy później mogą się zawalić.

Nikt nie wymyślił dotąd doskonałej recepty na zadowolenie z życia. Szczęśliwi mówią, że raj to nie jest miejsce na ziemi, ale stan ducha. Mówią też, że przez całe życie pracują nad sobą. Uczą się akceptować zmiany. Uczą się dawać, a nie oczekiwać. Wyszukiwać okruchy radości i koncentrować na nich uwagę. Mozolnie, dzień po dniu budują taką hierarchię wartości, która stanie się oparciem w trudnych chwilach.

Kiedy depresja już jest, mogą pomóc tylko lekarze. Stosują coraz doskonalsze leki antydepresyjne i psychoterapię. Choroba wymaga czasu i cierpliwości. Akceptacji i wiary w wyzdrowienie u bliskiego człowieka. To nie ból zęba, który ekstrakcją można zlikwidować od razu. Większość ludzi dotkniętych depresją po paromiesięcznej kuracji wraca do normalnego życia.