LOVI_jestempaniadomuChoć we współczesnym świecie duży nacisk kładziony jest na samorealizację i rozwój zawodowy, to są osoby, a w tym przypadku kobiety, dla których samorealizacja oznacza spełnienie się w roli gospodyni domowej, mamy i strażniczki domowego ogniska. Niektóre mamy nie tylko mają możliwość pozostania z dzieckiem w domu, ale wręcz tego pragną uważając za spełnienie kobiecej powinności. Obraźliwie nazywane „kurami domowymi”, faktycznie pełnią funkcję domowego generała, który ma na wszystko baczenie i nad wszystkim panuje. I niezaprzeczalnie jest to dobre dla dzieci, mających mamę zawsze, kiedy tego potrzebują oraz dla taty (o ile jest on w stanie docenić wysiłek żony), który zmęczony po pracy powraca do domowego azylu.

Ja tu rządzę.

Bywa jednak, że owa mama wpada w skrajność, która już nie jest dobra dla nikogo, a zwłaszcza dla samej zainteresowanej. Wcielenie się w rolę kobiety zajmującej się wszystkim i nie rozdzielającej zadań między innych osobników sprawi, że zamiast szczęśliwej, uśmiechniętej i spełnionej pani domu mamy styraną i umęczoną kobietę. Skąd to się bierze? Często z poczucia, że nikt nie zrobi tego tak dobrze, jak mama, rozpoczyna się to już po powrocie do domu z nowonarodzonym dzieckiem. Ale może być to również efektem chęci udowodnienia innym i sobie swojej wartości „siedzę w domu, ale nie jestem bezużyteczna”.

Niewolnica z wyboru.

Chcąc jak najlepiej dla swojego dziecka wiele kobiet nieświadomie staje się niewolnicami własnego potomstwa. Ryzyko jest większe, jeśli nie pozwala ona swojemu partnerowi, aby jej pomógł, bo przecież on nie wie, bo zrobi krzywdę, bo źle złapie itp., itd. Kiedy ojciec chce wyręczyć mamę i choćby zmienić pieluszkę, wydaje się to być pomysłem równie absurdalnym, jak karmienie piersią. Efektem jest permanentne niedospanie i przemęczenie wynikające nie tylko z opieki nad dzieckiem, ale też z prania, gotowania, pracowania, sprzątania i innych czynności, którymi perfekcyjna pani domu nie chce się dzielić.

Zwolnij.

Choć kobiety są wielozadaniowe i o wiele lepiej niż mężczyźni radzą sobie, kiedy muszą zajmować się wieloma rzeczami na raz, to jednak każdy ma swoje granice wytrzymałości. Nawet jeśli na początku wydaje się, że wszystko jest w najlepszym porządku, w końcu umęczony organizm odmówi współpracy. Dlatego należy zwolnić, dla dobra bliskich, ale przede wszystkim swojego własnego.