Bolą nas kości, słupek rtęci w termometrze rośnie, gardło jest zaczerwienione, a my mówimy: to tylko grypa. Lekceważymy ją, bo często na nią chorujemy, my albo nasi bliscy. Wydaje nam się, ze wiemy o niej wszystko.

Grypę wywołuje wirus. Atakuje szczególnie jesienią i na początku zimy. Nieraz, spóźnialski, pojawia się wczesną wiosną, gdy nasze organizmy są szczególnie osłabione. Wirus co roku jest inny. Nie można więc uodpornić się na grypę. Zarazić się nią można właściwie wszędzie. W kinie, w kościele, w jadłodajni, jeśli naczynia i sztućce nie są dobrze wymyte. Kiedy mówimy, kichamy, kaszlemy, minikropelki śliny. a wraz z nimi wirusy, przenoszą się na innych łudzi. Na wszelki wypadek osoby zaziębione lepiej więc trzymać na dystans.

Grypa w zależności od rodzaju wirusa objawia się różnie. Najczęściej charakterystycznie zaczerwienionym, porowatym gardłem, bólami kości i mięśni, ogólnym rozbiciem. U niektórych ludzi dolegliwościami jelitowymi. Nie zawsze podwyższoną temperaturą. A i cieknący nos to niekonieczny zwiastun grypy.

Każdy ma swój sposób leczenia. Do najpopularniejszych należy pewnie… wódka pieprzówka. Ale alkohol rozgrzewa tylko przez chwilę. Potem osłabia organizm i wirus atakuje ze zdwojoną siłą. Lepiej skutkują napary ziołowe – rozgrzewające i napotne, z czarnego bzu, lipy czy malin.

Zwolnienie z pracy nie jest fanaberią pieszczocha. Prowadzenie takiego samego trybu życia, jak przed chorobą grozi nieraz poważnymi powikłaniami. Zlekceważony wirus potrafi zaatakować mięsień sercowy, stawy, nerki, a nawet wywołać zapalenie opon mózgowych. Może doprowadzić, wprawdzie rzadko, do śmierci.

Dobrze więc położyć się do łóżka, a przynajmniej zostać w domu. Dzięki temu nie będziemy rozsiewać zarazków na innych.

Jeśli chory na grypę ma zdrową wątrobę i mieszka sam – niech je czosnek. Dezynfekuje organizm jak… karbol sanitariaty. Połknięty bez rozgryzania, popity szklanką wody nie pozostawia przykrego zapachu. Skuteczne są też inne środki używane przy przeziębieniu: aspiryna, paracetamol, scorbolamid. Podczas gorączki pocimy się, więc tracimy dużo wody. Aby nie dopuścić do odwodnienia, trzeba wypijać około trzech litrów dziennie wody mineralnej, kompotów, soków owocowo-warzywnych.

Lekkie stany grypowe możemy leczyć sami pod warunkiem, że chory nie jest dzieckiem, osobą starszą i nie cierpi na inne poważne schorzenia. Wtedy bezpieczniej wezwać lekarza. Ale nigdy nie wolno sięgać po „jakieś” antybiotyki, które pomogły sąsiadce. One nie zabijają wirusów. Lekarze zapisują je, aby zapobiec powikłaniom ze strony innych narządów, np. oskrzeli, płuc, serca, stawów.

Choroba osłabia. Jeśli gardło już nie boli, na termometrze jest 36,6°C, a po południu słupek rtęci nie biegnie w górę, wracamy do zdrowia. Ale wciąż nie mamy sił. Taki stan jest normalny. Teraz trzeba się wzmocnić, zacząć jeść posiłki bogate w witaminy i mikroelementy. Przez jakiś czas lepiej stosować dietę lekko strawną: gotowane ryby, mięso i sporo naturalnej witaminy C. Najłatwiej przyswajalna jest w świeżo wyciskanych sokach, warzywnych i owocowych.