domŚwiadczy o kulturze, daje oprawę wyjątkowym uroczystościom, warto spowodować, by towarzyszył również codzienności.

Co, na czym i dlaczego

Stół jest najważniejszym miejscem w mieszkaniu, zanim więc go kupimy, zastanówmy się, jaki powinien być. Czy będzie tylko miejscem, przy którym spożywa się codzienne posiłki, czy ma nam także służyć do podejmowania gości w czasie rodzinnych spotkań. Należy dokładnie wymierzyć miejsce, w którym chcemy go postawić. Musimy się więc przy nim swobodnie poruszać i wygodnie siedzieć. Od ściany powinien być odsunięty na odległość 80-110 cm, a od szafek na 120-130 cm, aby można było swobodnie otwierać drzwiczki i wysuwać szuflady. Rozmiary stołu zależą od liczby osób, które będą przy nim zasiadać; przyjmuje się, że nakrycie dla jednej osoby zajmuje miejsce o wymiarach 60×40 cm.

Na sztukę nakrywania do stołu składa się kilka rzeczy: odpowiedni zestaw naczyń i sztućców, dobór właściwego obrusa i stosowne do okoliczności dekoracje. Pamiętajmy, że ładna oprawa dobrana do specyfiki posiłku powoduje, że nawet zwykły kapuśniak czy kartoflanka pachną smakowiciej.

Obrus powinien, nie kłócąc się ze stylem wnętrza, pasować zarazem do rodzaju serwowanych potraw oraz charakteru wydarzenia towarzyskiego. Dlatego warto skompletować sobie zestaw kilku obrusów na różne okazje. Najważniejsze będą jednobarwne. Przyda się ich kilka w domu. Małe i duże, białe, ale także kolorowe: czerwone, zielone, granatowe, niebieskie, żółte bądź brązowe – zależnie od dominującej kolorystyki wnętrza. Gładki obrus można też zastąpić kolorowym prześcieradłem, używanym oczywiście wyłącznie do tego celu. Z gładkim obrusem doskonale harmonizują wszelkie naczynia, kwiaty i dodatki.

Przyjęło się, że na szczególnie ważne okazje najwłaściwsze są obrusy wykończone szerokim brzegiem mereżko-wym, uszyte z adamaszku, czyli z bogatym deseniem wyrobionym dzięki zróżnicowaniu splotu tkaniny. Jednak o wiele ciekawiej zaprezentują się stoły nakryte w sposób kombinowany, gdzie jednolity obrus stanowi tylko bazę i tło dla drugiego, mniejszego i bardziej dekoracyjnego. Może to być obrusek z lnu drukowanego, np. o tematyce aktualnych świąt, indyjska chusta-serweta malowana w charakterystyczne desenie lub obrus rozszywany koronkami albo haftowany.

Desenie kwiatowe będą najlepsze do podwieczorków w ogrodzie i na balkonie. Przyda się wówczas zestaw specjalnych klipsów plastikowych, przytwierdzających obrusy do blatu, aby wiatr nie wyczyniał z nimi nadmiernych swawoli. Do kolacji przy świecach lepiej pasują drobne wzory drukowane lub paski, a do obiadu rodzinnego z krupnikiem, zrazami i budyniem -desenie kraciaste. Równie dobrze „zagra” zestaw odwrotny, czyli niewielki, gładki obrus na większym deseniowym spodzie, np. malowanym w łączkę. Na najważniejsze uroczystości polecam obrusy haftowane. Najlepiej ażurowe: mereżkowane, rozszywane koronkami lub z haftem richelieu. Szczególną atrakcją wszystkich „dziurkowanych” obrusów jest fakt przeświecania spod spodu kolorowego tła serwety bazowej, z którym powinny się komponować kwiaty, serwetki, świece i inne dekoracje zdobiące stół. Następnie sztućce i zastawa. Pamiętajmy, że gdy pieniędzy brak na wszystko od razu, to najpierw kupujemy sztućce, a potem nakrycia!

Porcelana, porcelit czy fajans?

I to korci, i to nęci, wyboru dokonać trudno. Ostatecznie kończy się na ogół na dwu zestawach – codziennym i uroczystym. O ile ten ostatni – zwykle bogato zdobiony i złocony -w większości domów jest traktowany z pieczołowitością, to z powszednią zastawą bywa kiepsko. A tymczasem nie ma to jak śnieżnobiała, gładka porcelana! Można wówczas poprzestać na jednym komplecie, bo doskonale pasuje do wszystkiego – do każdego obrusa, każdego wyposażenia pokoju, każdej okoliczności. Świetnie „żeni się” z każdymi sztućcami oraz z drewnianymi akcesoriami. Przy wielkich okazjach można ją uzupełniać pojedynczymi sztukami szlachetnej zastawy, a w codziennym obiedzie przeciwnie – glinianą miską o rodowodzie ludowym, nie wspominając o porcelicie (zwłaszcza czarnym) i malowanych fajansach.

W handlu spotyka się kilka wzorów białych serwisów obiadowych do wyboru plus pojedyncze sztuki jako elementy uzupełniające, gdy pragniemy zastawę powiększyć lub rozbudować, albo gdy coś się stłucze. Najpiękniejsza – przejrzyście biała i bardzo delikatna -jest porcelana z Ćmielowa. Nieco mniej wyrafinowane są wyroby z zakładów: „Krzysztof w Wałbrzychu i „Karolina” w Jaworzynie Śląskiej. Z kolei odpowiedzią na modne nastroje ekologiczne są fajanse, kamionki i porcelity. Kolorystyka zróżnicowana. Na przykład Pruszków, po wieloletniej inwazji brązów, wprowadził przed laty biel i czerń. Potem oferta wzbogaciła się jeszcze w chłodne odcienie zieleni i różu, a także fiolet i sinoniebieski oraz bananowożółty. Obok szkliwionych pojawiły się wyroby matowe. I tak naczynia, przez wieki traktowane jako pośledniejsze, dziś znalazły się w pełnym blasku chwały.

Do powszechnie znanych producentów -jak Pruszków, Bolesławiec, Koło – dołączyły nowe, z których najbardziej wybija się podwarszawska „Barbara”, produkująca szeroki asortyment naczyń stołowych gładko, jednobarwnie kolorowych, bez dekoracji. Dominują żywe barwy ciepłe – żółty, pomarańczowy, koralowy, jest też zieleń i kolor niebieski oraz fiolet, a także biel i czerń. Kształty bardzo proste, lekko zaokrąglone i tylko jedna fanaberia – skośne uszka w filiżankach, będące charakterystyczną cechą firmy.

Warto wybrać dla swego domu naczynia, które można kompletować stopniowo, kupując pojedyncze sztuki w jednym, wciąż tym samym kolorze, albo komponując wielobarwne zestawy, dzięki neutralności nadające się doskonale do łączenia z dekorowanymi wyrobami innych wykonawców. Całkiem kuchenny charakter mają kamionki. Są cięższe, dłużej trzymają ciepło, niektóre można wstawiać do piekarnika (zimnego!) celem podgrzania potrawy.